Pajacowanie

Czasami ludzie starają się pokazać innym, ile to oni mają roboty, jak są zajęci, oderwanie ich od codziennych zajęć i czynności powoduje taką destabilizację ich pracy, że świat się wali, nikt nie może sobie bez nich poradzić.
A może przyczyną jest brak organizacji pracy, który wynika albo z braków edukacyjnych, nieodpowiedniej ilości szkoleń i warsztatów, lub po prostu z prostactwa, bo tak to wyglądało.

Najlepsze miejsce obserwacji takich zjawisk zachowania ludzi to zjazdy rodzinne, a jednym z nich, najsmutniejszym, jest pogrzeb.

Mam przerąbane zajęcie dodatkowe, prawie jak ostry dyżur połączony z loterią, nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy przyjdzie SMS z nowym zleceniem. Sam się na to pisałem, nie mogę teraz narzekać, przyzwyczaiłem się. Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia, tak można sobie zorganizować czas pracy, zajęcia, poprzesuwać spotkania, wyjazdy i inne, aby znaleźć 2-3 godziny na spokojny pogrzeb.

Niestety nie wszyscy to potrafią, a jeszcze pokazać innym, że teraz musze coś pilnie załatwić jest dla nich bezcenne. Podczas kulminacji wydarzenia jeden z osobników musiał pilnie załatwić coś przez telefon. Rozumiem powagę sytuacji, nie wiem czy było to coś poważnego, może kryzys na półwyspie koreańskim, a może ostry spadek na giełdzie w Nowym Jorku, a może tylko brakło oleju, bo to dotyczy mechanika samochodowego. Oleju jak oleju, coś w tym jest. Zamiast przejść na tył konduktu żałobnego, który zgromadził się nad grobem, poszedł na jego front, aby chyba wszyscy go widzieli. No i widzieli.

Nie wiem jak to określić, ja swój miałem wyciszony i nawet nie myślałem w tym momencie, że może ktoś zadzwonić, a jakby nawet, to co. Poczeka. Nie ucieknie. Jedynym określeniem jakie mi przychodzi na myśl to właśnie „pajacowanie„.

Na stypie już tak nie obserwowałem „wrogów” w naszej rodzinie, ale się panoszyli na 100% ich możliwości, tak, aby zwrócić na siebie uwagę. Nie udało się im chyba, siedzieli w swoim hermetycznym środowisku, a ja nie zamierzałem marnować czasu na ich obserwowanie.

W pewnym momencie i my musieliśmy wrócić do obowiązków. Telefon odebrałem przy stole, aby nie robić niepotrzebnego zamieszania, szybko ustaliłem termin i … . Wstaliśmy, przeszliśmy, zrobiliśmy zamieszania troszkę i zwróciliśmy ich uwagę na sobie, teraz my załatwiamy nasze sprawy, ale chyba w lepszym stylu, tzw. angielskim – opuściliśmy lokal, starając się nikomu nie przeszkadzać. Z doniesień osób pozostałych, byliśmy skrupulatnie obserwowani.

 

Zasłyszane, ale czy fajne??

Jak mówi stare polskie przysłowie „Powtarzanie cudzych mądrości …” no i reszty niestety nie pamiętam. Można byłoby dołożyć coś na koniec ciekawego kończąc przysłowie, dostosowując do okoliczności, coś w rodzaju „… prowadzi do niepłodności„, „… wzbudzi w Tobie dużo zazdrości” lub „…połamie Ci parę kości„.

Nie będziemy tutaj robić przedruków, postaram się temat własnymi słowami przedstawić, zmieniając, w najgorszym przypadku, szyk w zdaniu.
Jak stać się ofiarą własnego, nieprecyzyjne zadanego pytania?
Szybko!!!
Było to tak:
– Co robicie jak jest post?
– Komentujemy i lajkujemy.
No i po sprawie. O co innego chodziło autorowi pytania, wyszło jak zwykle. Czasami sami łapiemy się na sytuacjach, których nie zamierzaliśmy, a zostały odebrane inaczej, niż byśmy to my chcieli. Można wtedy wybrnąć z sytuacji obracając sytuację w żart, albo zastraszyć słuchaczy, aby im w pięty poszło, szybko tego i tak nie zapomną.

 

Do 3 (słownie: czech) razy sztuka

Jak określić poziom szczęścia w danym momencie? Wszystko zależy od sytuacji, jakiej to „szczęście” dotyczy. Tym razem zajmę się promocją w jednej z galerii handlowych w Krakowie przy Zakopiance, po prawej stronie jadąc od Zakopanego. Dlaczego od Zakopanego? Bo wszyscy to coś znają, albo tylko główną ulice tego miasta – Krupówki. Ale nie o to tutaj chodzi. Jeżeli ktoś nadal nie wie, o które Centrum Handlowe chodzi, podpowiadam, że nie bez powodu użyłem dwa razy nazwy Zakopane przy określeniu lokalizacji.

Promocja jest, a raczej była, szacowna, bo za dokonanie zakupów za min 50zł, otrzymywało się los na loterię, na której można było wygrać jedną z 2000 nagród po 50zł, do realizacji w Galerii.

Skuszony promocją postanowiłem sprawdzić poziom swojego szczęścia. Udałem się do jednej z Drogerii w tym Centrum, zakupiłem wodę toaletową za 99zł, a z paragonem udałem się do punktu dystrybucji kuponów. Mogłem dokupić coś za 1PLN, wtedy przysługiwałyby mi 2 (słownie: dwa) losy. Ale stwierdziłem, nie wolno być zachłannym, trzeba zostawić trochę szczęścia innym.

Po otrzymaniu owego długo wyczekiwanego losa podszedłem ostrożnie do maszyny losującej. Jakaś kobieta miała kilka kuponów, ale każdy był pusty, a napis pojawiający się na ekranie „spróbuj ponownie” samego mnie zaczął denerwować. Przyszła moja kolej i licząc na czarną serię spodziewałem się najgorszego – że zobaczę „spróbuj ponownie”. Co wtedy? Wstyd i hańba, jak odejść od maszyny z niczym??

No i do dzieła. Skanujemy kod, na ekranie pojawia się „zdrapka” i ja ją całą ręką zaczynam zmazywać. Ku mojemu, nie powiem że nieoczekiwanemu, zdziwieniu okazało się, że wygrałem 50PLN!!! W te pędy udałem się do punktu rejestracyjnego po odbiór karty z doładowaniem 50PLN.

Kilka dni później z całą rodziną postanowiliśmy spróbować szczęścia grupowego, licząc na szczęście najmłodszego członka rodziny. A że była pora obiadowa, po posiłku, który musiał dla wszystkich przekroczyć 50zł, poszliśmy do punktu rejestracji i odebraliśmy los. No i czas na maszynę losującą i … Bingo!!! Mamy kolejne 50PLN na karcie. Co teraz, taka seria szczęścia nie może przejść nam koło nosa. Co tu kupić, aby znowu z dwóch paragonów przekroczyć 50PLN? Co potrzebujemy?? Papier toaletowy okazał się tym produktem, na którego zapotrzebowanie jest na okrągło, jak papier długi. No to do Drogerii po papier toaletowy, dwie maseczki, plus kupon z KFC za posiłek najmłodszego, 50PLN przekroczone i dawaj po losa.
Do maszyny losującej i … Bingo!!! Mamy kolejne 50PLN na karcie.

Takie szczęście nie można porzucić. Robimy duże zakupy w Markecie tego Centrum. Przekraczamy 150zł, otrzymamy 3 losy i jak seria szczęścia nam dopisze, wygramy może ponownie?? Szybkie zakupy, kwota niestety nie przekroczyła 150zł, bo po uwzględnieniu rabatu na „Kartę dużej rodzinki” wyszło 142zł. Cholera jasna. Czy to zły znak?? Po uzyskaniu informacji w punkcie rejestracji paragonów, że paragony tego sklepu nie biorą udziału w promocji, byliśmy załamani, ale wyciągając pozytywy, to były takie, że po powrocie do domu mieliśmy co jeść, a nie tylko 2 karty po 50PLN.

Nowe błamy

Dwie nowe możliwości aranżacji Twojego mieszkania, pokoju, kanapy, …
Pierwsza propozycja (jaśniejsza) to narzuta o rozmiarze 160×200 cm. Kawałki skór baranich pochodzą ze skór odzieżowych, długość włosa 3-5cm, delikatne w dotyku, …

Druga propozycja to narzuta 160×200 i do tego 2 fotele w rozmiarze 160×60. Gatunek skóry taki sam jak wyżej, Toscan odzieżowy, delikatny w dotyku, idealnie układa się na fotelu.

„KLER”. Czym i jak to zjeść?

1-10-2018 
Od dłuższego czasu szykuje się na tanią rozrywkę, na której, za swoje ciężko zarobione pieniądze, będę chciał się pośmiać, dobrze zabawić, fajnie spędzić czas, a kasa za bilet będzie gratyfikacją za wyprodukowanie filmu – czyli pomysł i wykonanie. Nie chcę się wgłębiać w szczegóły i ile w tym prawdy, wszyscy dobrze wiedzą.

Przeczytałem recenzję jakiegoś vlogera, autora wideobloga „Ponarzekajmy o filmach”. Jestem w głębokim szoku z braku jego profesjonalizmu, a może tylko o czytelność i popularność chodzi. Ten film żadnych szans na Oskara nie ma, ani to w kategorii komedia, ani horror, tym bardziej dokument. Wiem, czego mam się spodziewać po filmie, że będzie to „przerysowany” obraz, a żeby efekt był wzmocniony, to sami tacy bohaterowie tego obrazu będą.
A że tym razem na duchownych trafiło, sorry, nie moja wina.

Nie, nie byłem jeszcze na filmie, czekam, aż bilety będą dostępne w sprzedaży i kolejki się skończą, źle toleruje tłum. Przerzedzi się w kinie, oglądnę film w spokoju i nikt nie każe mi się zamknąć, jak za głośno będę się śmiał.
A może trafie na jakiś obrońców kościoła, którzy gdzieniegdzie doprowadzili do zakazu wyświetlania filmu, ale sami przyszli zobaczyć, o co chodzi w filmie?? Poznać prawdę?? Sam nie wiem. Oglądnę już … w krótce.

2-10-2018
Tłumy przed kinem o czymś muszą świadczyć, a reklama zafundowana twórcom filmu przez nasze Duchowieństwo, zszokowane filmem, jest bezcenna. Na razie czytam recenzje i szykuję się duchowo na film. Duchowo może za dużo powiedziane, podchodzę do tego jak do komedii, a nie filmu dokumentalnego. Jak to mówi jeden z naszych ulubionych gawędziarzy Marcin Daniec: „bo każdy coś za uszami ma”.
W przypadku tego filmu tak jest, ale nie można generalizować.
Są też źli, nieudolni lub zachłanni lekarze (Botoks), przekupni policjanci (Drogówka), adwokaci i sędziowie, złośliwi i nieludzcy nauczyciele, a powinni przykładem asertywności świecić. Można tak długo wymieniać i na nikim nie zostawić suchej nitki. Ale nie świadczy to o tym, że wszyscy tacy są.

4-10-2018
Nie wiem, czy już iść do kina, czy czekać dalej?? Zaczyna pomału przycichać szum wokół filmu, albo tylko to jest moje subiektywne odczucie, coraz częściej księża i zakonnicy wyrażają się pochlebnie, że wcale to nie jest komedia, więc z czego się śmiać??