Nie ma znaczenia, czy podróżujemy busem czy autobusem, a może nawet pociągnie, choć wtedy w zależności od tego jakim jedziemy, to albo słyszymy, albo nie słyszymy, o czym ktoś z kimś przez telefon rozmawia.
Jeżeli ktoś rozmawia służbowo, czasami sam muszę, nie powinno to nikogo dziwić, nie jest to kościół, żeby telefon wyciszać. Dopuszczam takie działania. Ale tylko służbowe, ale nie …
No i teraz pora określić, o co mi chodzi dokładnie.
Jadąc kilka dni temu busem do Jabł…ki (nie będę wymieniał nazwy do końca) byłem świadkiem i nie tylko ja, rozmowy, a raczej rozmów jednej młodej kobiety, z matką, ojcem i mężem.
Dowiedziałem się, że „stary” wyrzucił ją z domu, grzebał w komputerze, kazała mu przywieźć rzeczy do rodziców i żeby kotki wypuścił. I jeszcze tego trochę było, nie robiłem notatek, a szkoda. Aż tak wiele rzeczy zostawiła pod opieką swojego przyszłego byłego?? Rodziców poinformowała, że to już koniec związku, nie chce się męczyć, coś przewinęło się o dzieciach, ale ten wątek jakoś mi umknął. Czekałem na pikantne szczegóły, ale tym razem nie było.
Na drugi dzień też jechałem, też na „laskę” trafiłem, po plecaczku poznałem.
To była któraś już taka sytuacja małżeńsko-obyczajowa, którą miałem przyjemność, a raczej ktoś miał ochotę się swoją historią podzielić w publicznych środkach transportu.
Za jakie grzechy, aż tak bardzo nie grzeszę!!
Z Zakopca znowu jakiś „artysta” jechał, umawiał spotkania przy piwie, nocleg u Ciotostwa w Sosnowcu, wyjazd z jakąś paczką na dwa auta gdzieś, szkoda że nie dodał, że jeszcze Dziadostwo odwiedzi (tzn. babcię i dziadka).
Chciał znajomka na piwo wyciągnąć, ale tamten odmówił, nawet na herbatę nie chciał iść, za to szukali jakiegoś spokojnego, postronnego miejsca na pogadanie. Może jakieś LGBT?? Nie pytam, ale po co informować o tym współpasażerów??
Może niektórzy, aż tak bardzo chcą poinformować cały świat o swoich planach??
Zrobią się z tego chyba „Dzienniki z podróży”.
Środa, 6 marca 2019r.
Wracając dzisiaj z miasta najbardziej zakopanego w Polsce, do autobusu wsiadł gość, który wracał z przepustki, zdążył o tym poinformować znajomego telefonicznie, oczywiście. Pomyślałem żołnierz z Iraku, może gdzie indziej stacjonuje, może Ukraina, albo Syria, ale nie, niestety nie. Byłem w błędzie.
To też był bohater, tylko w innym tego słowa znaczeniu, był chyba bohaterem samym dla siebie, bo na przepustce 3-dniowej w czasie odbywania wyroku 12 lat, z której odbył już 8-em, ale jak stwierdził, nie spieszy mu się na wolność, bo w „kiciu” spędził już 20 lat, ze swoich 40-tu, czyli połowę swego życia, opala się w kratkę. Miał już dwa warunki, ale ciągnie go z powrotem na darmowy wikt i opierunek.
Niestety telefonicznie nie chciał poinformować swojego „ziomka” za co dostał 12 lat, za dużo osób by o tym wiedziało, jak stwierdził, ale już i tak kilka słyszało wszystko, po co nam do szczęścia jeszcze bezużyteczna wiedza, za co dostał wyrok??
A może jest to kwestia zasadnicza, dla naszego bezpieczeństwa, bo nie wiadomo co mu na wolności odpierdoli. A jak jest pedofilem, gwałcicielem, a jak kogoś zgnał nożem?? Dla mnie jest to cenna informacja, bo nadchodzą czasy, kiedy będzie wypadało mieć przy sobie coś do obrony, jak państwo robi nam takie numery.