Day after …

Prace nad szklarnią balkonową trwają, a wczorajszy szybki zakup listew na ściany był szybki, udany, ale …

Jak to zazwyczaj bywa, tzw. „gorąca głowa” ma swoje pozytywne aspekty, ale jak nazwać to coś, co dzisiaj mnie naszło?
Zamiast wziąć się do roboty i zacząć przygotowywać i skręcać ściany mojej balko-szklarni, ogarnęła mnie niemoc technologiczna, tłumaczona tym, iż jeszcze trzeba śruby kupić, jakieś profile do skręcania, folii nie mam jeszcze, … i kilka innych rzeczy, a Rama Castro (nie chce reklamować sklepu) czeka na mnie i woła: „Przyjedź, kup i … do roboty!!!”

Ale to nie miłe z jej strony tak na mnie krzyczeć, wypraszam sobie, bo pójdę i kupie gdzie indziej. I tutaj się zastanowiłem, czy za dużo nie powiedziałem. No bo gdzieby tu iść, żeby mieć wszystko na miejscu i czasu na jeżdżenie nie marnować?? Ten drugi sklep od takiego małego pracowitego zwierzaka?? Nie, nie Biedronka.

W końcu się wziąłem i prace posunęły się naprzód. Jak dobrze pójdzie, dzisiaj ścianki będą gotowe i przesadzamy pomidorki.
Najgorsze jest jednak to, że papryki nie wszystkie wykiełkowały. Ale jestem dobrej myśli, 50% wyszło.

Czerwcowy bum kolorów

Po dłuższym czasie nic nie robienia, czasami człowieka taki okres nachodzi, że mu się nic nie chce – nawet myśleć, kombinować, pracować,…

Ale jak już się weźmie do roboty, takie rzeczy powstają.

Pomidory na balkonie (BEGINING)

Obecne czasy nie sprzyjają temu, aby utrzymywać życie towarzyskie, z zakrytą twarzą robimy zakupy, poznajemy się albo po oczach, albo fryzurach. Z tym ostatnim trochę ciężko, zarośliśmy, przynajmniej faceci.

Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad założeniem plantacji (jak to dumnie brzmi, od razu lepiej się czuję – plantator) pomidorów na balkonie. Wstępne przygotowania już poczyniłem. Mam już wykiełkowane krzaczki pomidorów, które najpierw wykiełkowały w małej szklarni (z Lidla, pestki tak samo, z Lidla), a potem przesadzone do korytka balkonowego – tak czy inaczej rosną. Siedzą w szklarni balkonowej, ale jej wymiary nie pozwalają na hodowanie x krzaczków pomidorów. No bo na razie to są krzaczki.

Tutaj kiełkowały moje pomidorki
Obecnie znajdują się w takiej szklarni
Obecny stan na 3.06.2020r – prezentują się świetnie
A tutaj ma powstać szklarnia

Obecnie (3.06.2020r.) poczyniłem stanowcze kroku ku temu, aby już zabudować część balkonu – zrobić z niego szklarnię. Wiadomo, że w naszym klimacie, zwłaszcza na Podhalu, hodowla pomidorów na świeżym powietrzu nie przyniesie oczekiwanych efektów. No ale to zależy również od oczekiwań potencjalnego hodowcy-amatora. Ja, od momentu przerobienia balkonu na szklarnię, będę plantatorem. Musze jeszcze poczytać w necie, w co je najlepiej posadzić i do roboty.

Hola, hola, … Wszak szklarnia nie jest gotowa jeszcze, daj na luzzz.
Może i racja, spokojnie, jak tyle wytrzymały sadzonki w korytku, wytrzymają i jeszcze 2-3 dni, no albo dłużej. Solidne przygotowanie, planowanie i rozsądne zakupy będą podstawą do sukcesu końcowego. Na razie mam materiał drewniany na ramy do ściany szklarni. Potrzebuje jeszcze folię i … gotowe będzie. Ta, gotowe, samo się nie skręci, nie „obciągnie” folią (zabrzmiało dziwnie, obciągnie) – podsumowując: trochę roboty mnie czeka.
Ale za to jaki będzie efekt końcowy!!!
Zastanawiam się, czy od razu przewidzieć jakieś okno (okienko) do wentylacji, czy wystarczać będzie otwarcie drzwi?? Ale realizacja tego projektu jest raczej na zasadzie projektuj-buduj, wyjdzie w praniu. Jak będzie za duszno, nuż w folie i dziura gotowa.