Day after …

Prace nad szklarnią balkonową trwają, a wczorajszy szybki zakup listew na ściany był szybki, udany, ale …

Jak to zazwyczaj bywa, tzw. „gorąca głowa” ma swoje pozytywne aspekty, ale jak nazwać to coś, co dzisiaj mnie naszło?
Zamiast wziąć się do roboty i zacząć przygotowywać i skręcać ściany mojej balko-szklarni, ogarnęła mnie niemoc technologiczna, tłumaczona tym, iż jeszcze trzeba śruby kupić, jakieś profile do skręcania, folii nie mam jeszcze, … i kilka innych rzeczy, a Rama Castro (nie chce reklamować sklepu) czeka na mnie i woła: „Przyjedź, kup i … do roboty!!!”

Ale to nie miłe z jej strony tak na mnie krzyczeć, wypraszam sobie, bo pójdę i kupie gdzie indziej. I tutaj się zastanowiłem, czy za dużo nie powiedziałem. No bo gdzieby tu iść, żeby mieć wszystko na miejscu i czasu na jeżdżenie nie marnować?? Ten drugi sklep od takiego małego pracowitego zwierzaka?? Nie, nie Biedronka.

W końcu się wziąłem i prace posunęły się naprzód. Jak dobrze pójdzie, dzisiaj ścianki będą gotowe i przesadzamy pomidorki.
Najgorsze jest jednak to, że papryki nie wszystkie wykiełkowały. Ale jestem dobrej myśli, 50% wyszło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.