Czy warto??

Sobota, 19 maja 2018r., godz. 11.00

Jak często Wam się zdarza spróbować coś uruchomić, co nie działa od dłuższego czasu, zamierzaliście to zrobić, ale pozostawała obawa, że coś może pójść nie tak, więc może szkoda czasu?? Pieniędzy?? Może lepiej kupić nowe i problem z głowy??? Nie mam nic innego do roboty?? Lepiej może poleżeć?? Albo zmarnować czas oglądając TVP Info??

To właśnie mnie spotkało, nie powiem, że któryś raz z kolei, bo wtedy musiałbym przytoczyć poprzednie przypadki, a nie mam zamiaru. Powiedzmy, że nie pamiętam, ok?? Skupie się więc nad tym ostatnim, spektakularnym, uprzedzę od razu, nerwy mi nie puściły. Trochę się nachodziłem, nadgarstkiem pokręciłem, trochę głową popracowałem, szarą materią w głowie wstrząsnąłem, okazało się, że tam jednak jeszcze jest. Git pomyślałem.

Sprawa dotyczy drukarki, potocznie zwanej wielofunkcyjną, bo z tymi najwięcej problemów i to jeszcze atramentówka. Nowa drukarka kosztuje 350zł, tusze „zastępcze” do starej 90zł, czy to opłacalne?? Nowe oryginalne HP podobno 200zł jeden. Po zakupie dwóch „podrób” z radością na twarzy jak na skrzydłach poleciałem do domu, odkurzyłem drukareczkę, przeczyściłem, wypucowałem, wsadziłem nowe kartridże i … komunikat: „Kartridż w prawym pojemniku nie do tej drukarki”.
No i zaczyna się ;-( Chciałem ją przez okno wyrzucić i przynajmniej zobaczyć, co jest w środku, ale rozsądek przemówił, 90zł na darmo wydane?? NIE!!! A nie daj boże tusze się rozp…ą i dopiero zacznie się proces sprzątania.
Drukarka do siatki i do sklepu, gdzie zakupiłem tusze. Musieli oba wymienić, bo lewy czarny nie chciał drukować, prawy faktycznie nie do tego modelu, a gdy błędy już zniknęły i wydrukowało kartkę testową, teraz pora na skaner, który powinien to zeskanować i pozycjonować owe dwa kartridże. No i kolejny problem, nie skanuje. WTF. Po pół godzinnych testach i próbach stwierdzili, że do serwisu trzeba ją oddać, bo jest najwyraźniej problem. Sobota, godz. 13.00, serwis do 14.00, jeszcze zdążę.
No to dobra, dzięki chłopaki, lecę, może zdążę. W drodze powrotnej chciałem ją gdzieś zostawić, porzucić, pozbyć się problemu, ale nie, nie poddam się. Raz już była w naprawie, naprawili, sam nie dam rady?? Przez jakiś czas dobrze się spisywała, trochę swego czasu wolnego poświęcę, rozkręcę, sprawdzę, pobawię się, wnętrzności oglądnę, w najgorszym wypadku jej nie dam rady sam skręcić, będzie wymówka do … skierowania w kosz.

Po powrocie do domu od razu do działania, 4 śrubki i podajnik papieru odkręcony. Niby wszystko działa, ale skaner jeszcze niżej. Kolejne 2 śrubki, szkło odkręcone, skaner na wierzchu, ale też działa. Zostawiłem rozkręconą skanero-drukarko-fax na 2 godziny, aby oddać się innym zadaniom. Elementy się przewietrzą, dostaną nowego spojrzenia na świat, może zatrybią?? Po powrocie skręciłem wszystko do kupy i ku mojemu zdziwieniu, a może raczej nieodpartej nadziei, aby zadziałało, faktycznie zadziałało i zeskanowało kartkę do pozycjonowania. Nie została żadna śrubka, jak to zazwyczaj bywa.

Czas ogłosić sukces!!!

Jaki morał z tej bajki? Wiecie??

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.